niedziela, 1 września 2013

Przypadkowa przygoda cz. 2

Ranek był rześki i chłodny. Małe Słońca zamknęły pąki swych kwiatów. Benon przetarł oczy i usiadł. Strącił z płaszcza rosę. Pierwsza myśl, która przyszła mu do głowy była taka, że coś się zmieniło, tylko nie wiedział co. Postanowił zerwać kilka Małych Słońc. Pochylił się do najbliższej roślinki. Oderwała się od skały bez żadnego oporu. Tak samo kilka kolejnych. Siedem Małych Słońc wylądowało do kosza.
Nagle rozległ się dziwny grzmot- coś jak tarcie kamienia o kamień. Benon zamarł na chwilę, jednak hałas ustał. Rozejrzał się jeszcze i powiedział:
  - Czas wracać. Chodź Vargos!
Zaczął schodzić z gruzowiska, kiedy nagle skały zadrżały pod stopami krasnoluda i zaczęły się przesuwać. Nie minęła nawet minuta, kiedy trzęsienie ziemi ustało.
  - Lepiej stąd chodźmy...- powiedział do wilka i zamarł.
Mógłby przysiąc, że po jego lewej nie było skały z... tkwiącym w niej mężczyzną. Jego głowa i ramiona  były widoczne, jednak reszta nikła w głazie.
Benon ostrożnie podszedł do skały. Uwięziony był krasnoludem i żył- mięśnie jego twarzy lekko drżały. Niespodziewanie chrząknął przez sen i wyglądało na to, że się budzi. Zamrugał i utkwił wzrok na łapach Vargosa.
  - Yyyy... Dzień dobry...- przywitał się niepewnie Benon, robiąc krok w tył.
  - Hmm? O, dzień dobry- powiedział tamten. Benon pokiwał głową i powoli się wycofał w kierunku, z którego przybył. Jednak zaraz usłyszał:- Hej, zaraz! Poczekaj!
Benon odwrócił się. Coś go tknęło. Jak mógł spokojnie odejść, kiedy ktoś tkwi i raczej nie może wyjść?
Posłusznie wrócił do krasnoluda.
  - Słuchaj, skoro już tu jesteś, to może mi pomożesz?- spytał tamten.
  - Yyyy... Chyba tak.- odparł Benon.
  - No bo tak... Przechodziłem sobie tędy z towarzyszami i schwytały nas olbrzymy. Teraz nie możemy uciec.
Benon zamrugał.
  - Z towarzyszami?
Rozejrzał się i zbaraniał. Na gałęzi drzewa, które przewróciło się i wystawało koroną nad wąwozem, wisiało dwóch krasnoludów. Byli związani i wisieli na sznurze jak worek treningowy. Pod nimi między kamieniami leżały następne dwa krasnoludy.
  - Mógłbym przysiąc, że nie było was tu wczoraj!
  - No tak, Mirudona i Argona powiesili tam jeszcze o świcie, kiedy spałeś, a reszta leży tam, gdzie wcześniej.
  - Ale że niby Kamienne Olbrzymy?!- Benon wytrzeszczył oczy na krasnoluda.- Przecież ich nie ma!
  - Jak widać jednak są. Jeden mnie teraz trzyma w łapie, a ty mu stoisz na ramieniu.
Benon odruchowo spojrzał pod nogi. Teraz, kiedy to wszystko usłyszał, gruzowisko bardziej przypominało ogromną sylwetkę niż poprzedniego wieczoru.
  - To czemu zeszłego wieczoru olbrzymy mnie nie złapały?
  - Jak taki olbrzym zaśnie, to śpi jak głaz, którym właściwie jest.
W tym momencie Benona najbardziej dobijała normalność tej nienormalnej sytuacji. Krasnolud uwięziony w skale mówił tak, jakby nie było tu żadnych Kamiennych Olbrzymów. Może to tylko sen? Może jak odejdzie i zaśnie gdzieś w lesie, to obudzi się we własnym łóżku? To całkiem logiczne.
Benon wykorzystał chwilę zamyślenia nieznajomego i przywołując Vargosa do nogi zaczął się oddalać. Zatrzymał go głos:
  - Heeej! Czekaj no! Musisz nam pomóc!
To nie był głos nieznajomego. Benon odwrócił się akurat wtedy, gdy inny krasnolud, młodszy, zawiesił się na jego ramionach, by nie upaść.
  - Hironno!- ożywił się nagle ten pierwszy.- Jak ty się wydostałeś?
  - Ach, moje więzy były za słabo zawiązane- odparł rudzielec. Spojrzał na Benona.- Jak cię zwą?
  - Benon.
  - No więc słuchaj, Benonie, pomożesz nam, prawda?
  - Ech, no dobra- odparł Benon.
  - Świetnie. Najpierw trzeba rozwiązać resztę. Chodź.
Zrezygnowany Benon podążył bez słowa za Hironnem.

Ciąg dalszy nastąpi

1 komentarz:

  1. Kto by pomyślał, że to gruzowisko to tylko jeden, ogromny Kamienny Olbrzym? Woach, doprawdy cudowne! *Q*
    ~Liri

    OdpowiedzUsuń