Wbrew pozorom skrzat miał bratnią duszę. Lenka zawsze go wspierała i też nie miała powodzenia u płci przeciwnej. To ich połączyło.
- Co takiego mogłoby zaimponować dziewczynie, która ma adoratorów w całej wiosce?- spytał Petro przyjaciółkę.
- Mnie by się podobało, gdyby mężczyzna nie próbował udawać przede mną kogoś innego- powiedziała Lenka.- Ale skoro chodzi tu o dziewczynę z dziesiątką młodzieńców chętnych z nią być, to musisz mieć to coś, co sprawi, że spodobasz jej się tylko ty.
- Tylko co?- zapytał ponownie chłopak.
- Poproś o pomoc matkę Naturę, jeśli sam nie wiesz.
- Racja, to świetny pomysł!-Uradowany skrzat pobiegł w stronę lasu.
Lenka siedniziała dalej i tylko westchnęła.
***
Petro dotarł do kapliczki- niewielkiego budynku poświęconego bogini Naturze. Skrzaty czciły ją najbardziej, ponieważ to ona stworzyła tę rasę.- Matko, co mam czynić?- Skrzat przyklęknął przed ołtarzem i opowiedział w myślach wszystko, co czuł. Nic się nie stało.- Czemu nie odpowiadasz?!
Zadarł głowę, by spojrzeć w martwą twarz posągu bogini. Wstał i z ponurą miną odszedł w drogę powrotną. Wędrował po lesie bez celu. Nagle usłyszał ćwierkanie ptaka. Ale nie zwyczajnego. Był to amorek wiatrokos- niewielki, barwny ptaszek, który uważany był przez niektórych za zwiastun nadchodzącego uczucia. Większość baśni opowiada o wiatrokosach, które przekazywały kochankom listy miłosne.
- Czemu jesteś taki smutny?- spytał ptaszek.
Petro był przez chwilę zbyt zaskoczony, żeby odpowiedzieć.
- Ja... poprosiłem Naturę o pomoc i nie odpowiedziała.
- Chyba jednak usłyszała, skoro mnie rozumiesz.
- Tak, racja!
- Posłuchaj, bogini przysłała mnie do ciebie. Mogę ci pomóc.
- Naprawdę?
- Chodź za mną.
Amorek wiatrokos zaprowadził skrzata nad rzekę. Rósł tam tatarak i inne wodne rośliny.
- Niedługo twoją wioskę zaatakuje smok. A ja wiem, jak możesz temu zapobiec.
- Dzięki temu zostanę bohaterem i zdobędę względy ukochanej?- Petro odzyskał nadzieję.
- Możliwe, że tak, jeśli zrobisz to, co ci powiem.
Ptaszek polecił skrzatowi zerwać pędy tataraku, pokroić i skleić ze sobą. Kiedy wiatr powiał między pozostałymi w ziemi roślinami, rozległ się dźwięk podobny do gry na flecie.
- Kiedy zagrasz na tym instrumencie, smok ulegnie urokowi muzyki- powiedział.
Nagle rozległ się ryk. To smok zbliżał się do wioski.
Petro czym prędzej pobiegł w stronę domu. Jego pobratymcy chwytali za proce i próbowali przegonić wysokiego na kilkanaście metrów stwora pociskami. Ale go to tylko rozdrażniało.
Skrzat zagrał na swoim instrumencie. Smok zachwiał się jak odurzony i zaczął pomrukiwać do melodii- brzmiało to jak śpiew. Podążył za chłopakiem poza teren wioski, ale nie chciał odejść. Petro zastanowił się chwilę i wyciągnął rękę. Smok wziął instrument do paszczy i odleciał.
***
Skrzaty z Ludu Ognia świętowały do późnej nocy. Petro szukał ukochanej, jednak się przeliczył. Zobaczył dziewczynę w niedwuznacznej sytuacji z kilkoma chłopakami.
- Czy ukochana była warta zachodu?- spytał później amorek.
- Nie, zdecydowanie nie.
- No widzisz. Ale przynajmniej uratowałeś wioskę.
- Właściwie nie takiego finału oczekiwałem...
Skrzat ujrzał Lenkę. Była ledwo widoczna w tłumie. Podszedł do niej.
- I co? Znalazłeś odpowiedź?- spytała.
- Wiesz, dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że nie była tego warta.
- No tak, strasznie się wszystkim oddaje!
W pewnej chwili w oddali dał się słyszeć melodyjny pomruk. To smoki tworzyły własną pieśń. I wtedy Petro zrozumiał.
- Lenko, przepraszam, że dopiero teraz, ale... kochasz mnie?
- Och... tak.
Od tamtej nocy żyli długo i szczęśliwie, a każdego roku o tej samej porze można usłyszeć śpiew smoków.
... ;,;.... to... to jest... takie... cudowne! Brak słów... <3
OdpowiedzUsuń~L.