czwartek, 24 października 2013

Ostatnia hrabina

Dawno temu na terenie obecnego królestwa usiane były hrabstwa. Wiek wojen sprawił, że wiele z nich osłabło, a niektóre znikły z mapy Krainy. Wtedy elfy postanowiły drogą małżeństw zjednoczyć najsilniejsze z nich i nie minęły dwie dekady, kiedy powstało państwo na tyle silne, żeby przetrwać trudne czasy i doczekać pokoju.
Teraz Sethonia ze stolicą Lenoth była największym państwem w Krainie. Powstała dzięki sojuszowi wszystkich hrabstw, poza jednym- drobnym punkcikiem na mapie, stanowiącym jedyną dziurę na idealnej powierzchni. Na początku nikomu to nie przeszkadzało, jednak z czasem rzemieślników wytwarzających mapy zaczął drażnić fakt, że narysowanie tego konkretnego punktu jest tak istotne. Ale nie tylko ich.
Na każdym zebraniu rady wtrącano temat ostatniego hrabstwa. Uważano, że to bezczelne z ich strony, że istnieją na terenie Sethonii i jako jedyni nie mają reprezentanta na radzie. Wszystkie elfy jednogłośnie stwierdziły, że koniecznie trzeba zjednoczyć to hrabstwo z państwem.
Następnie rozpoczęły się lata pracy. Niemal pół setki ważnych osobistości przelała się przez niewielkie miasto w sprawie zjednoczenia. Jednak tamtejszy hrabia wypierał się, że nie ma dzieci, a później, że jego córki są za małe na wyjście za mąż. W końcu nastał dzień, kiedy zabrakło wymówek. Najstarsze hrabiny- bliźniaczki- obchodziły wtedy swoje piętnaste urodziny. Wśród listów z życzeniami znalazły się propozycje od lordów. Władcy panujący we wszystkich elfich miastach w państwie zapraszali w nich do swoich ziem, żeby można było zadecydować, za których z książąt wyjdą córki hrabiego.
Młode hrabiny były tym mocno przejęte, a najbardziej Tetilian- nazywana w skrócie Teti, trzecia i najmłodsza z sióstr. Miała dopiero dziesięć lat, więc o niej absolutnie nic nie wspominano na radach. Pewnie obradujący nawet nie wiedzieli, że trzecia hrabina istnieje. Nic dziwnego, zawsze kiedy wysłannicy królestwa przybywali do hrabstwa, dziewczynka chowała się przed ich wzrokiem- uważała to za świetną zabawę.
  - Sori!- krzyknęła Teti, wymachując elegancką kopertą.- To chyba coś dla ciebie.
Bliźniaczka mająca ciemniejszy odcień blondu niż siostra wzięła list od dziewczynki.
  - O, a to dopiero!- rzekła, kręcąc głową.- Alindio, posłuchaj! "Uzdolniony łucznik, zdołał jako ośmiolatek ustrzelić dzika z odległości siedmiu metrów, ale ma też wyjątkowo wykształcony wokal i grę na skrzypcach." To jedynie fragment!
Druga bliźniaczka, o włosach w kolorze dojrzałego zboża, parsknęła śmiechem.
  - Że niby śpiewający wojownik? I co jeszcze? Napisał tuzin wierszy, walcząc ze smokiem?
Obie siostry się roześmiały, a mała Teti wzięła kolejny list.
  - Ten przybył chyba z Olandu- powiedziała.
  - Teti, skąd możesz wiedzieć, skąd ten list jest, skoro go nie przeczytałaś?- spytała Sorina.
  - Pachnie pomarańczą i goździkami. Taki aromat jest zbyt drażniący, żeby go ignorować.
  - Czyli od razu odpada.
  - A czemu?- Alindia od razu wyraziła zaskoczenie.
  - Teti umarłaby w miejscu, gdzie nawet papier przesiąka pomarańczą i goździkami. Ty byś wytrzymała?
  - Gdyby miało tak pachnieć wszędzie to nie...
Do pokoju wszedł ich ojciec.
  - Jak tam sobie radzicie?- spytał, mierzwiąc Teti po długich do ramion włosach i całując bliźniaczki.
  - Cóż, mamy sześc listów zwykłych, cztery z królewską pieczęcią, pięć nasiąkniętych ozdobnym barwnikiem...- zaczęła wyliczać Sorina.
  - W tym trzy opisujące dokładnie posiadane ziemie- kontynuowała Alindia- pięć z długim monologiem o osiągnięciach książąt każdy, pozostałe nie posiadają konkretnej kategorii, ale da się wyróżnić oczywiście zaproszenie do "skromnych progów"...
  - Jest jeszcze jeden- wtrąciła Teti, przypatrując się trzymanej kopercie pachnącej pomarańczą i goździkami.- Ma zapach, nie ma koloru i zawiera informacje o dojeździe na pałac w Olandzie.
  - Teti, już ustaliłyśmy, że nie...- zaczęła Sorena.
  - Niczego nie ustalałyśmy. To ty stwierdziłaś, nie oczekując na opinię innych.
Teti wpatrywała się w speszoną siostrę. Hrabia uśmiechnął się i rzekł:
  - Dziewczynki, uznałem, że będzie sprawiedliwie, kiedy odwiedzimy każde z tych miast.
Siostry wymieniły spojrzenia.
  - Ale tak wszystkie wszystkie?- mruknęła Alindia.- To strasznie długa droga!
  - Wolisz odpisywać odmowy wszystkim tym lordom?- Sorena pomachała siostrze grubą talią listów.
  - Ale fajnie!- krzyknęła Teti.- Zwiedzimy całą Sethonię!
  - Właśnie- rzekł hrabia.- Poznacie lepiej własny kraj i panującym w nich panów. Co wy na to?
Dziewczyny milczały przez chwilę. W końcu uznały pomysł i poszły do swoich pokoi spakować rzeczy. Oczywiście najbardziej ucieszona była Tetilian.

~~

Na początku wyprawy radość Teti nieco przygasła, kiedy okazało się, że matka nie jedzie z nimi. Obyczaj nakazywał, żeby z córką bądź kilkoma w sprawach małżeńskich przybywał ojciec. Szybko jednak dziewczynka przebolała to i zaczęła się interesować światem. 
Na każdej wizycie dokładnie oglądała służbę, wygląd pałacu i inne rzeczy, które ją fascynowały, także władców i ich synów. Ale zawsze ukrywała się przed nimi- brak świadomości jej istnienia ciągle ją bawił. Ojciec i siostry nie mieli nic przeciwko. Trudno było przewidzieć, co by się stało, gdyby ktoś dowiedział się o trzeciej córce hrabiego.
W ten sposób ostatnia rodzina hrabska zjechała prawie całe państwo i odwiedziła dziesięć miast. Jednak ta opowieść będzie dotyczyć zdarzeń w ostatnim z odwiedzonych królestw- Olandzie.
Tak zapowiadano w liście, od progu bramy przywitały ich drzewka pomarańczowe rosnące po obydwu stronach głównej ulicy. Ulica ta kończyła się kolistym dziedzińcem pałacu z ustawioną na środku fontanną- dwoma jednorożcami stojącymi obok siebie w przeciwnych kierunkach, których rogi dotykały czubkami kamieni i stamtąd tryskała woda. Dookoła platformy, na której stały jednorożce, pływały złote rybki.
Hrabia z bliźniaczkami wysiadł z dorożki. Teti została w środku i razem z pojazdem ruszyła w stronę królewskich stajni.
Na powitanie przybyła sama para królewska.
  - Witajcie w Olandzie- odezwała się królowa.- Mamy nadzieję, że podróżowaliście bez przeszkód.
  - Owszem, na drogach było całkiem spokojnie.- Hrabia nieco się zmieszał, ale królowa sama podała dłoń do ucałowania, więc zorientował się, jak ma się zachować.
  - A zatem wejdźcie.- Król po uprzednim ucałowaniu dłoni hrabin zaprosił gości do pałacu.
Tymczasem Teti wyszła z dorożki po tym, jak wszyscy służący odeszli. Szybko zabrała ze środka czepek i fartuszek. Wszystko ubrała i obejrzała się. Teraz wyglądała jak młoda służka do towarzystwa. Ponownie weszła do dorożki i wyciągnęła stamtąd wieczorowe suknie sióstr- w chwilach, gdy miała dość ukrywania się, Teti miała robić za służbę pomagającą w noszeniu bagażu. Póki co działało.
Po kilku minutach przekroczyła próg pałacu. Ten, jako jeden z niewielu, kusił jasnym wnętrzem. Inne pałace miały jakieś ciemne dodatki, zasłony w oknach wyglądały na bardzo ciężkie i w ogóle nie wyglądały przyjaźnie. Ten miał u sufitu kryształowe żyrandole i nawet obrusy na stole z poczęstunkiem wyglądały w takim świetle jak stworzone z porannej rosy.
Teti przechodziła między zaproszonymi na ucztę gośćmi, a onieśmielenie usztywniało jej ruchy. "Dobra, spokojnie..." uspokajała się w myślach dziewczynka. "Jestem córką służącej i pomagam młodym hrabinom w noszeniu bagażu..." Na nieszczęście potknęła się o własne nogi i runęła na posadzkę, jednak nie wypuściła z rąk siostrzanych sukni- zamortyzowały upadek.
  - Teti, w końcu jesteś!- Sorena była już przy siostrze.- I dziękuję, że przyniosłaś nasze rzeczy- dodała, kiedy podeszli władcy Olandu.
Bliźniaczki poszły się przebrać i po kwadransie wróciły w swoich pięknych sukniach i lekko dodającym wieku makijażem. Reszta wieczoru minęła bez przeszkód; po spożyciu kolacji niemal zawsze hrabiny były proszone do tańca, a oprócz tego długo rozmawiały z królewskim synem- niewiele starszym młodzieńcem o fiołkowych oczach matki i dumnej twarzy ojca. Krótko mówiąc Teti nie mogła oderwać od niego wzroku. Jednocześnie analizowała zachowanie sióstr. Dyskretnie rozciągnęła buzię w złośliwym uśmieszku- Alindia przez całą rozmowę wcinała się w zdanie Soreny i kiedy ktoś prosił do tańca, puszczała siostrę pierwszą mówiąc, że  "zaraz dołączy". Książę zdecydowanie przypadł jej do gustu.
W końcu Teti poczuła się taka zmęczona, że musiała pójść spać. O dziwo pozwolono jej dzielić pokój z siostrami- dla innych była przecież służką towarzyszącą. Gdy wychodziła z łazienki, przez chwilę wydawało jej się, że słyszy żałosne wycie jakiegoś zwierza. Otrząsnęła się z tych myśli tłumacząc sobie, że ze zmęczenia dostaje omamów słuchowych. W pokoju opadła na przygotowany dla niej materac i natychmiast zasnęła.

CDN